www.ffchok.fora.pl

Garran

Chce pograć w rpga po sieci bo mi się nudzi w pracy. Przygotują historię i będę ja urywał w momentach decyzyjnych, Wy wcielacie się w dowodzącego kompanią i pierwszy post będzie decydował o losach kompani (wybierając jedną z np 3 możliwych dróg)i i nadawał charakteru bohaterowi historii - więc oczekuje odpowiedzi z rozwinięciem fabularnym (siakiś tekst, przemowa do żołnierzy itp)
Wcielicie się w dowodzącego 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii w 2 Korpusie Panathos dowodzonym przez gen Heinrechta von Vietinghoff'a.

darek

Wchodze w to!

Wojtek

ale czemu 1 z 3, to psuje kreatywność

Garran

bo będę planował historię na przód i chce zachować klimat. Bo jak ktoś wyskoczy z tekstem 'rozkazuje żołnierzom ściągać spodnie i szarżować kolumnę pancerną przeciwnika z ręcznikami' to trochę lipa Smile

chyba, że ma być zwałowe: Razz

Wojtek

rzeczy typu " wymawiam inwokację do slanesha, po czym szarżuje z moją dzidą kroczną na tylni pancerz rhino" możesz po prostu usuwać, poza tym tu masz za mały ruch żeby przejmować się spamem.

Fajnie by było, gdyby były role do obsadzenia, w sensie - darek - oficer dowodzący, wojtek - łącznościowiec, ktoś inny - sierżant plutonu. Kooperacja bracia, kooperacja ( tylko proszę bez komisarzy )

Garran

Komisarz is the best ;] Problem w tym, że musiałbym wtedy pisać privy itp a ja to piszę na biegu bo w moim auschwitz za dużo czasu nie posiadam więc chce go poświęcać na ładnie napisany tekst. Chyba, że rozbodujemy to ponad moją rozrywkę w pracy:P

darek

Moja propozycja to po prostu piszemy opowiadanie, tyle, że każdy pisze po jednym akapicie. Nie robimy sobie jawnych jaj, każdy musi dostosować tok historyjki do poprzednika.

Garran

WAAAAAAAAAAAAGH!
To co ruszamy temat?

Zatii

Był chłodny i wczesny ranek. Dowodzący Heinrecht popijał swoja poranna kawę, przeglądając chłodnym wzrokiem świeżo dostarczony raport. Nagle jego źrenice rozszerzyły się a puls przyśpieszył. Czytał.................[ kto dalej i cy w ogóle może być ? ]

Garran

Dobre, jedziemy, coś tam powstanie:P Akurat mam brak pomysłu

beszcza

Czytał o niespodziewanych zmianach pogodowych, które negatywnie mogą wpłynąć na jego pracę. Każda zmiana pogodowa mogła opóźnić zaopatrzenie a tego na pewno nie chciał.
- Cholera, niedobrze... - głośno myślał. Wstał nerwowo. Wyszedł z namiotu dowodzącego i od razu zauważył nagłą zmianę pogodowy. Wiał straszliwy wiatr, który podrywał piasek w górę. Widoczność stała się strasznie ograniczona. Z ledwością zauważył magazyny zaopatrzeniowe. Nerwowym krokiem ruszył w ich kierunku.

Wojtek

Dzisiaj mijał dwudziesty drugi dzień oblężenia Dehirim, największego miasta na planecie Hecalis II. Jednocześnie miał być to najważniejszy dzień tej operacji. Dzisiaj rozpoczyna się szturm.
Plan akcji był dość prosty - o godzinie 13:00 ma się rozpoczać zmasowany ostrzał altyleryjski, który będzie trwał do jutrzejszego wieczoru, następnie piechota ma wejść do miasta i dokończyć pacyfikację. Klasyczna taktyka.
Wrażenie jednak robiła skala operacji. Głównodowodzący Arktanis, żeby uniknąć wycieńczających walk, postanowił wykorzystać olbrzymie ilości jednostek altyleryjskich.
Nie budziło to zadowolenia Heinrecht`a. Ewentualne niedociągnięcia jego kompanii mogły mieć znaczny wpły na powodzenie ataku.

Garran

Po drodze dręczyły go przemyślenia i związane z nimi obawy... Rozkaz padł i cała kompania szykowała się do pełnej mobilizacji. Kilku żołnierzy przebiegło mu drogę przypinając maski przeciwgazowe i inne elementy wyposażenia do pasa. Sentinele załadunkowe ładowały amunicję na transporty a nad całym obozem roznosiła się msza Kapłanów Boga Maszyny i ryk uruchamianych pojazdów...
Gdzieś tam rozpoczął sie atak, wróg już jest na planecie "Na mojej planecie..." pomyślał.
"Trzeba dostarczyć załadunek, mamy wojnę. Niech Imperator ma nas w swojej opiece, będziemy jego pięścią, jego młotem a niebiosa spadną wrogomi na głowy"

darek

-Wszystko idzie z planem, mój Panie. Bogowie zdają się nam sprzyjać, pogoda utrudni pachołkom fałszywego imperatora przygotowania do natarcia i ukryje nasze oddziały podczas ataku na ich linie zaopatrzenia.

-Oczywiście, że Bogowie nam sprzyjają - ofiara, którą złożyliśmy nie poszła na marne. Czy twoi ludzie są gotowi do czekającego ich zadania?

-T-tak, mój Panie.....

-Coś cię trapi, Grumman?

-Panie, imperialne bazy zaopatrzenia są wyposażone w systemy obronne, nawet w tej pogodzie zauważą nasze zbliżające się oddziały. Może to im dać wystarczającą przewagę do odparcia ataku zanim sięgnie on celu.

-Nie martw się, człowieczku małej wiary. Te systemy nie zadziałają. Ktoś na miejscu upewni się, że tak będzie...

Wojtek

Heinrecht wszedł do magazynu nr 5. Rozejrzał się i z zadowoleniem stwierdził, że podlegli mu żołnierze wykonują swoją pracę w należny sposób i w magazynie panuje idealny porządek.
Podszedł do kaprala Logena, który pełnił nadzór nad rozładunkiem. Żołnierz zasalutował:
- Chwała imperatora Generale von Vietinghoff.
- Spocznij zołnierzu. Raportuj.
- Melduje, że dziś nie napotkaliśmy żadnych trudności.
- Dobrze. Wracajcie do pracy.
General znał kaprala od dawna. Na tyle długo by mieć pełne zaufanie do skrupulatności Logena. Postanowił jednak Wykonać małą inspekcję.
Mijając piąty regał intuicja podpowiedział mu, że nie wszystko jest w należytym porządku.
- Kapralu Logen, proszę się zgłosic do mnie w sektorze 2 - wywołał kaprala przez intercom.
Nie musiał długo czekać.
- Kapralu, czy jesteście absolutnie pewni, że wszystko jest w porządku?
Kapral szybko rozejrzał się w okolicy i z przerażeniem stwierdził, że intuicja nie zwiodła generała. Puste miejsca na półkach jasno sugerowały braki w stanie.
- Nie, generale von Vietinghoff. Brakuje pięciu ładunków wybuchowych.